Alberobello - w krainie truli
Mój pomysł na Apulię wziął się z dwóch powodów. Pierwszym była rzeźba pod wodą w okolicach San Nicola di Tremiti. Nie udało mi się tam dojechać. Stwierdziłam, że mam za mało czasu, odpuściłam, wybrałam przeciwny kierunek. Drugim powodem było zdjęcie domku truli.
Jak zobaczyłam zdjęcie, nie wiedziałam co to jest ani gdzie się znajduje. Zaczęłam szukać, szperać, doczytywać. Okazało się, że to bardzo popularne w rejonie Apulii domki, a ich prawdziwy "wysyp" znajduje się w Alberobello.
Jak tam dojechać? Otóż, mimo iż jest to stosunkowo turystyczne miejsce, dojazd wcale nie jest taki prosty. A przynajmniej jeśli poruszamy się pociągami i autobusami. Najłatwiej było mi tam dojechać z Monopoli przez Fasano i Locorotondo. Ponieważ był to mój główny powód podróży, takie "must see" więc właściwie dostosowałam cały plan pod to konkretne miejsce. Dojazd bez przerw zajmuje około godziny i kosztuje około 5 euro. Jednak tak naprawdę cały przejazd to około 2-2,5 godziny. W międzyczasie warto zwiedzić chociażby Locorotondo.
Czym są domki truli?
To charakterystyczne zabudowania dla regionu Apulii - białe chatki z szarym dachem. Wyglądają jakby ktoś kładł kamień na kamień i układał w taki stożek. Na samej górze dachu znajduje się kamień wieńczący. Jak głosi legenda, kiedyś dawno temu domki te były idealne by oszukiwać państwo i uchronić się od płacenia podatków. Kiedy na koniu zbliżał się urzędnik by odebrać od mieszkańców podatek i ktoś go odpowiednio wcześniej zobaczył, krzyczał do ludzi z ostrzeżeniem. Wtedy właściciel zdejmował ten wieńczący kamień i cały domek się walił. I już nie trzeba było płacić :) No bo przecież nie ma domu więc nie ma za co. Bardzo sprytne i pomysłowe.
Dziś duża część domków jest zachowana, są normalnie zamieszkałe, a przy tym tworzą ogromną atrakcję turystyczną. Alberobello jest najbardziej turystyczną miejscowością spośród wszystkich, które odwiedziłam w Apulii przez cały tydzień. Wszędzie można spotkać produkty z motywem domków tworzone z myślą o turystach - kubki, ramki, figurki, ubrania. Wszystko. I w dodatku co chwilę. Mając porównanie z innymi miejscowościami tak zupełnie nie nastawionymi na turystykę tutaj niesamowicie mnie to raziło. Takie ładne miejsce, a tak bardzo komercyjne...
Jednakże domki są śliczne. Białe, pękate, wywierają bardzo pozytywne wrażenie i z uśmiechem się na nie patrzy. Zwłaszcza warto wejść w boczne alejki gdzie nie ma aż tylu turystów. Można wtedy zobaczyć, że ludzie normalnie żyją w ich wnętrzu, mają telewizję, różne sprzęty, zwyczajne życie takie samo jak w każdym innym domu.
Nie wchodziłam oczywiście nikomu do środka, byłam za to w muzeum gdzie pokazano jak wyglądały kiedyś takie domy. Co mnie najbardziej zaskoczyło to, że wewnątrz było nawet piętro! W takim małym domku! Zupełnie nie sprawiał wrażenia, że jest tam aż tyle miejsca. W środku, tak jak z zewnątrz, białe ściany, czyściutko, schludnie i skromnie. Na zewnątrz muzeum był mały ogródek i można było w cieniu drzew usiąść, odpocząć i wypić kieliszek wina. Zdecydowałam się na wino produkowane w pobliskiej miejscowości Locorotondo. Białe, orzeźwiające, bardzo smaczne - idealne na upał.
Po wyjściu z muzeum, idąc ulicą zobaczyłam napis przed jednym z domków "Oryginalny domek truli". Zaciekawiona weszłam do środka, a wraz ze mną jeszcze dwie dziewczyny. Wewnątrz było bardzo mało miejsca, pod ścianami stały półki z pamiątkami. Pan sprzedawca spytał czy rozumiemy po angielsku. Dziewczyny, które weszły ze mną, niepewnie pokiwały głowami na co pan oznajmił: "To jest zabytkowa podłoga, to zabytkowy dach. Zapraszam do degustacji"... I wyciągnął z lodówki jakieś dwie butelki z kolorowym płynem, a nam podał plastikowe kubeczki. Zszokowane dziewczyny spojrzały się na siebie niepewnie, a ja ochoczo wyciągnęłam rękę. W końcu było po 12, ja byłam już po kieliszku wina, czas spróbować czegoś nowego i regionalnego :)
Bardzo bardzo polecam likier melonowy i pistacjowy. Lekko słodki, nie za mocny, jak dla mnie pyszny! Z szerszym uśmiechem zwiedzałam dalej - coraz bardziej mi się podobało!
Po pewnym czasie trafiłam do prawdziwej "dzielnicy" domków truli. Było ich tam mnóstwo, całe osiedla. Oczywiście było też mnóstwo turystów. Na szczęście trzymali się głównej ulicy i po wejściu w boczne można było w spokoju oglądać urocze chatki i pstrykać zdjęcia. Wcześniej jednak, jeszcze na głównej ulicy weszłam do jednego domku - sklepu gdzie po schodkach można było wejść na dach i zobaczyć domki z góry. Są wszędzie. Nawet pomiędzy zwykłymi domami raz na jakiś czas widać charakterystyczny stożkowy daszek. Z góry wygląda to bardzo ładnie. Wydaje się trochę jak z jakiejś innej krainy, jak z bajki.
Co ciekawe, wśród domków jest też kościół truli. Duża, rozbudowana budowla, w środku, podobnie jak w okolicznych domkach zachowany jest surowy styl. Białe ściany, proste wręcz skromne wyposażenie. Jak dla mnie idealnie.
Cieszę się, że przyjechałam do Alberobello, ale gdybym miała możliwość poruszania się samochodem szukałabym domków truli gdzieś w okolicy i nie jestem pewna czy chciałabym tu przyjechać. Domki są śliczne, zauroczyły mnie całkowicie, ale ilość turystów, tak niespotykana do tej pory, skutecznie odstrasza. To było pierwsze miejsce, gdzie widziałam zorganizowane wycieczki, tłumy ludzi robiących sobie zdjęcia. Nie pasowało mi to do Apulii, było dziwne, wręcz nienaturalne. Do tej pory w odwiedzanych przeze mnie miasteczkach nie doświadczyłam czegoś takiego. Alberobello jest śliczne, ale poza atrakcją w postaci domków w żaden sposób nie dominuje nad Monopoli czy Locorotondo. Tam tej ilości ludzi tak nie odczuwałam, nie wiem czemu akurat tu było zupełnie inaczej. Tak czy inaczej, polecam odwiedzić to miasteczko. Tylko może nie koniecznie latem. Może wiosną lub jesienią, a nawet zimą. Żeby w spokoju i bez przepychania zobaczyć urocze chatki :)
Urocze i fotogeniczne miasteczko.
OdpowiedzUsuńSuper uchwyciłaś jego klimat na zdjęciach.
Natychmiast chce się tam jechac.
Pozdrawiamy serdecznie-)
Dziękuję :) Polecam Alberobello i okoliczne miejscowości z domkami trulli :) Niezapomniane miejsca! Pozdrawiam!
Usuń