Recenzje pasibrzucha - wrzesień 2018
Kolejny miesiąc za nami więc czas na comiesięczne recenzje małego Pasibrzucha. Dziś przeniesiemy się trochę w azjatyckie klimaty, bo postanowiłam skupić się na Guga Spicy i Sugoi Sushi z Gdańska oraz na Bangkok Thai Food&Bar z Sopotu.
GuGa Food
Restauracja dzieli się na Guga Sweet i Guga Spicy. My poszliśmy tam na obiad więc skupiamy się na tej drugiej części. Lokal wybierałam ja (co z resztą Adrian mi cały czas wypomina) i to miejsce przekonało mnie przystępnymi cenami, hasłem "Spicy" w nazwie i po prostu tym, że jest azjatycka kuchnia. A teraz dlaczego Adrian marudzi - jest to restauracja wegańska, a on jako prawdziwy chłop, nie wyobraża sobie obiadu bez mięsa. No, ale nic. Musiał się jakoś "przemęczyć". A po posiłku stwierdził, że w sumie nie było tak źle. A ja, przyznam szczerze, przeglądając menu zupełnie nie wyłapałam, że nie ma tam mięska ;) Byłam zbyt zaaferowana słowami "kimchi", "ramen" czy "thai"...
Zanim przejdę do omawiania co udało nam się zjeść, warto wspomnieć, że przyszliśmy do lokalu jakieś 2 godziny przed zaplanowaną rezerwacją. Głodni jak wilki i z nadzieją, że będziemy mogli wejść wcześniej. Nie było najmniejszego problemu ;) Baaaardzo duży plusik za to!
A teraz już przechodzę do oceniania.
Przystawki:
Razem - Kimchi
Najlepszym słowem jakim mogłabym to opisać to - ok. Było smaczne, pikantne, dobrze doprawione, ale czegoś mi zabrakło. I przede wszystkim była bardzo zimna. Wiadomo, na ciepło ciężko by było zjeść, ale jednak wydawało się, jakby została wyciągnięta z lodówki, której już trochę poleżała i mocno zmarzła. Troszkę za mocno.
Razem - Spring rolls
Standardowa przystawka, ale zdarzało nam się jeść najróżniejsze wersje. Tutaj wszystko w jak najlepszym porządku. Bardzo smaczne, dość duża porcja, ładnie podane. Do tego naprawdę dobrze komponujący się dip słodko-kwaśny.
Danie główne:
Ola - Ramen
Rzadko kiedy mam okazję jeść ramen i jeszcze nie do końca orientuję się jak powinien poprawnie smakować. Ale tutaj wszystko wydawało się być dobrze. Aromatyczny wywar w połączeniu z warzywami, grzybkami, tofu. Do tego ostra przyprawa. A że lubię jak jedzenie jest ostre to jeszcze trochę przyprawy zabrałam Adrianowi z jego przydziału ;) I było naprawdę całkiem smacznie.
Adrian - Shabu Shabu
Ciekawa, nie wiele mówiąca nam nazwa dania. Okazało się, że jest to ramen, który... trzeba sobie samemu przyrządzić. Dostajemy kuchenkę z bulgoczącym wywarem, osobno wszystkie składniki, wrzucamy do wywaru, kilka minut gotujemy i już. Można jeść. Duży plus za pomysł ;) A smakowało prawie tak samo jak mój (tylko za mało ostrej przyprawy ;) ).
Podsumowanie
Zalety:
Przystawki:
Zanim przejdę do omawiania co udało nam się zjeść, warto wspomnieć, że przyszliśmy do lokalu jakieś 2 godziny przed zaplanowaną rezerwacją. Głodni jak wilki i z nadzieją, że będziemy mogli wejść wcześniej. Nie było najmniejszego problemu ;) Baaaardzo duży plusik za to!
A teraz już przechodzę do oceniania.
Przystawki:
Razem - Kimchi
Najlepszym słowem jakim mogłabym to opisać to - ok. Było smaczne, pikantne, dobrze doprawione, ale czegoś mi zabrakło. I przede wszystkim była bardzo zimna. Wiadomo, na ciepło ciężko by było zjeść, ale jednak wydawało się, jakby została wyciągnięta z lodówki, której już trochę poleżała i mocno zmarzła. Troszkę za mocno.
Razem - Spring rolls
Standardowa przystawka, ale zdarzało nam się jeść najróżniejsze wersje. Tutaj wszystko w jak najlepszym porządku. Bardzo smaczne, dość duża porcja, ładnie podane. Do tego naprawdę dobrze komponujący się dip słodko-kwaśny.
Danie główne:
Ola - Ramen
Rzadko kiedy mam okazję jeść ramen i jeszcze nie do końca orientuję się jak powinien poprawnie smakować. Ale tutaj wszystko wydawało się być dobrze. Aromatyczny wywar w połączeniu z warzywami, grzybkami, tofu. Do tego ostra przyprawa. A że lubię jak jedzenie jest ostre to jeszcze trochę przyprawy zabrałam Adrianowi z jego przydziału ;) I było naprawdę całkiem smacznie.
Adrian - Shabu Shabu
Ciekawa, nie wiele mówiąca nam nazwa dania. Okazało się, że jest to ramen, który... trzeba sobie samemu przyrządzić. Dostajemy kuchenkę z bulgoczącym wywarem, osobno wszystkie składniki, wrzucamy do wywaru, kilka minut gotujemy i już. Można jeść. Duży plus za pomysł ;) A smakowało prawie tak samo jak mój (tylko za mało ostrej przyprawy ;) ).
Podsumowanie
Zalety:
- miła obsługa, brak problemów przy zmianie rezerwacji
- smaczne, dobrze doprawione, ładnie podane
- menu w wersji angielskiej
- bardzo ciekawy wystrój sali
- super zabawa przy samodzielnym gotowaniu ;)
- przystępne ceny
- mało urozmaicone menu
- dość długi czas oczekiwania
- mało miejsca w środku - tylko kilka stolików
Do knajpek z jedzeniem azjatyckim zawsze chętnie chodzimy. I bardzo chętnie spróbujemy drugiej części restauracji - Guga Sweet. I to nie tylko ze względu na smaczne potrawy i miłą obsługę. Restauracja znajduje się w samym centrum, a jednocześnie w ustronnym miejscu w Gdańsku - nad Motławą, z widokiem na cudowną Starówkę. Warto zajrzeć :)!
Sugoi Sushi
Do tej restauracji sushi próbowaliśmy się dostać już od jakiegoś czasu. Ciągle jest tam pełno ludzi, zwłaszcza w najbardziej popularnych godzinach i jakoś nie mogliśmy się wstrzelić w odpowiednią porę. W końcu się udało! Lokal jest bardzo klimatyczny. Szczególnie podobała mi się tapeta z rybkami na ścianie. Chociaż momentami trochę to przerażające, że patrzą jak jemy dania, w skład których wchodzi ich gatunek ;)
Poza wystrojem restauracja mile zaskoczyła nas pomocną i kompetentną obsługą. Pani chętnie doradzała nam w wyborze dań i wykazała się doskonałą pamięcią zapamiętując wszystko co zamówiliśmy. No a jak zwykle trochę tego było ;)...
Przystawki:
Adrian&Ola - Ebi tempura
Standard. Jak idziemy na sushi to zawsze od tego zaczynamy. O tej tempurze można powiedzieć jedno - była ogromna. Krewetki, warzywa, a pod tym wszystkim jeszcze makaron ryżowy. Do tego jeden sos, którego szczerze mówiąc, było troszkę za mało w stosunku do ilości na talerzu. Sama potrawa była kiepsko doprawiona i szczerze mówiąc nie zachwyciła nas jakoś bardzo.
Zupy:
Ola - Osuimono Gyoza
Bardzo lubię pierożki Gyoza, a w zupie jeszcze ich nie jadłam. Byłam ciekawa jak będzie smakowało i okazało się, że całkiem nieźle. O ile pierożki razem z wywarem komponowały się smacznie i wszystko było ok, to sam wywar był trochę za słony. A że pierożki zjadłam od razu to potem samą wodę już mniej chętnie mi się wypijało ;) Wniosek - trzeba jeść wszystko razem, a nie wyjadać co lepsze ;)
Adrian - Tom Kha
Źle wybraliśmy zupki. Adrianowi smakowała moja, a ja uważam, że jego była mistrzostwem świata. Skończyło się tak, że zjadłam półtorej ;)
W każdym razie, ta zupa to strzał w dziesiątkę. Wszystko mi tam pasowało, było świetnie doprawione, aromatyczne. Rewelacja!
Sushi:
Zazwyczaj bierzemy zestawy, ale akurat w tym przypadku żaden nam nie podpasował więc postanowiliśmy spróbować pojedynczych rolek. Pomogła nam w tym trochę pani kelnerka i w ten sposób wybraliśmy (jak zwykle całkiem sporo) kilka pozycji z menu.
Na uwagę zasługuje Nigiri Maguro Aburi, a więc opalany tuńczyk. Ciekawa propozycja, bardzo aromatyczna, a przede wszystkim tak delikatna, że aż rozpływa się w ustach. Super!
Z pozostałych rolek wzięliśmy kilka z łososiem, krewetką, krabem, seriolą. Najedliśmy się po uszy (jak zwykle) i potem ciężko było się ruszyć ;) No ale raz na jakiś czas można.
Podsumowanie
Zalety:
Standard. Jak idziemy na sushi to zawsze od tego zaczynamy. O tej tempurze można powiedzieć jedno - była ogromna. Krewetki, warzywa, a pod tym wszystkim jeszcze makaron ryżowy. Do tego jeden sos, którego szczerze mówiąc, było troszkę za mało w stosunku do ilości na talerzu. Sama potrawa była kiepsko doprawiona i szczerze mówiąc nie zachwyciła nas jakoś bardzo.
Zupy:
Ola - Osuimono Gyoza
Bardzo lubię pierożki Gyoza, a w zupie jeszcze ich nie jadłam. Byłam ciekawa jak będzie smakowało i okazało się, że całkiem nieźle. O ile pierożki razem z wywarem komponowały się smacznie i wszystko było ok, to sam wywar był trochę za słony. A że pierożki zjadłam od razu to potem samą wodę już mniej chętnie mi się wypijało ;) Wniosek - trzeba jeść wszystko razem, a nie wyjadać co lepsze ;)
Adrian - Tom Kha
Źle wybraliśmy zupki. Adrianowi smakowała moja, a ja uważam, że jego była mistrzostwem świata. Skończyło się tak, że zjadłam półtorej ;)
W każdym razie, ta zupa to strzał w dziesiątkę. Wszystko mi tam pasowało, było świetnie doprawione, aromatyczne. Rewelacja!
Sushi:
Zazwyczaj bierzemy zestawy, ale akurat w tym przypadku żaden nam nie podpasował więc postanowiliśmy spróbować pojedynczych rolek. Pomogła nam w tym trochę pani kelnerka i w ten sposób wybraliśmy (jak zwykle całkiem sporo) kilka pozycji z menu.
Na uwagę zasługuje Nigiri Maguro Aburi, a więc opalany tuńczyk. Ciekawa propozycja, bardzo aromatyczna, a przede wszystkim tak delikatna, że aż rozpływa się w ustach. Super!
Z pozostałych rolek wzięliśmy kilka z łososiem, krewetką, krabem, seriolą. Najedliśmy się po uszy (jak zwykle) i potem ciężko było się ruszyć ;) No ale raz na jakiś czas można.
Podsumowanie
Zalety:
- bardzo ładny wystój
- zupa Tom Kha i Nigiri z opalanym tuńczykiem ;)
- duży wybór w menu
- miła i kompetentna obsługa
- trochę za duże kawałki sushi
- dość drogo
- niektóre potrawy kiepsko doprawione
Bangkok - Thai Food&Bar
Kolejna, azjatycka restauracja, tym razem z Sopotu, a więc pierwsza propozycja nie z Gdańska ;) I przyznam szczerze, że jest to moja ulubiona pozycja z dzisiejszego zestawienia i to nie tylko ze względu na fantastyczne jedzenie. Na początek warto wspomnieć, że totalnie namieszałam z rezerwacją. Wszystko okrutnie pokręciłam, ale na szczęście obsługa restauracji okazała się bardzo miła i cierpliwa, nie robiła żadnych problemów i mogliśmy wszystko odkręcić i przyjść tak, jak chcieliśmy. Bardzo, bardzo duży plusik za to :)!
To jest też restauracja, w której zamówiliśmy naprawdę sporo jedzenia. Aż pani kelnerka musiała nas stopować :) I trochę przeraża mnie, że byliśmy w stanie to wszystko zjeść. Ale było pyszne. I to bardzo.
Przystawki:
Razem - Krewetki Bangkok
Pierwsza rzecz, którą zamówiliśmy i od razu prawdziwa petarda tej restauracji! Krewetki w cieście oblane lekko pikantnym chińskim majonezem. Coś przepysznego! Chyba najsmaczniejsza rzecz jaką jedliśmy w azjatyckich restauracjach.
Razem - Sajgonki warzywne
Klasyczne sajgonki. Dobrze wypieczone, aromatyczne, odpowiednio doprawione. Do tego sos słodki chilli i możemy na kilka chwil przenieść się do Tajlandii :)
Razem - Krewetki w tempurze
Kolejny klasyk. Podobnie jak sajgonki podane ze słodkim sosem chilli. Smaczne, ale tempura mało chrupiąca, wręcz lekko "gnieciuchowata"
Razem - Paskrzydełka
Nazwa urocza, danie pycha ;) Uplasowaliśmy je na drugim miejscu. Sos słodki chilli i odrobina limonki dały fantastyczne połączenie. Oblane tym sosem, przepyszne i chrupiące skrzydełka sprawiły, że po zjedzeniu o mało co nie wylizywaliśmy miski ;)
Danie główne:
Ola - Khao Pad z wołowiną
Pikantny ryż z wołowiną mógłby być jeszcze bardziej pikantny. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie wszyscy lubią jak danie mocno pali, ale ja akurat lubię ;) Zwłaszcza, że w potrawie był ananas, który dodatkowo neutralizował tę ostrość. Ale oczywiście pyszne. Aromatyczne, doprawione, miękkie kawałki wołowiny. Poza ostrością, rewelacja.
Adrian - Pad Med Maung
Tutaj nie ma się za bardzo do czego przyczepić. Tempura chrupiąca, kawałki kurczaka odpowiednie, warzywa dobrze wysmażone, przyprawione właściwie. Wszystko super. A do tego orzechy nerkowca stanowiące wspaniały dodatek, który jeszcze lepiej podkreśla smak dania. Nic tylko się zajadać ;)
Podsumowanie
Zalety:
To jest też restauracja, w której zamówiliśmy naprawdę sporo jedzenia. Aż pani kelnerka musiała nas stopować :) I trochę przeraża mnie, że byliśmy w stanie to wszystko zjeść. Ale było pyszne. I to bardzo.
Przystawki:
Razem - Krewetki Bangkok
Pierwsza rzecz, którą zamówiliśmy i od razu prawdziwa petarda tej restauracji! Krewetki w cieście oblane lekko pikantnym chińskim majonezem. Coś przepysznego! Chyba najsmaczniejsza rzecz jaką jedliśmy w azjatyckich restauracjach.
Razem - Sajgonki warzywne
Klasyczne sajgonki. Dobrze wypieczone, aromatyczne, odpowiednio doprawione. Do tego sos słodki chilli i możemy na kilka chwil przenieść się do Tajlandii :)
Razem - Krewetki w tempurze
Kolejny klasyk. Podobnie jak sajgonki podane ze słodkim sosem chilli. Smaczne, ale tempura mało chrupiąca, wręcz lekko "gnieciuchowata"
Razem - Paskrzydełka
Nazwa urocza, danie pycha ;) Uplasowaliśmy je na drugim miejscu. Sos słodki chilli i odrobina limonki dały fantastyczne połączenie. Oblane tym sosem, przepyszne i chrupiące skrzydełka sprawiły, że po zjedzeniu o mało co nie wylizywaliśmy miski ;)
Danie główne:
Ola - Khao Pad z wołowiną
Pikantny ryż z wołowiną mógłby być jeszcze bardziej pikantny. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie wszyscy lubią jak danie mocno pali, ale ja akurat lubię ;) Zwłaszcza, że w potrawie był ananas, który dodatkowo neutralizował tę ostrość. Ale oczywiście pyszne. Aromatyczne, doprawione, miękkie kawałki wołowiny. Poza ostrością, rewelacja.
Adrian - Pad Med Maung
Tutaj nie ma się za bardzo do czego przyczepić. Tempura chrupiąca, kawałki kurczaka odpowiednie, warzywa dobrze wysmażone, przyprawione właściwie. Wszystko super. A do tego orzechy nerkowca stanowiące wspaniały dodatek, który jeszcze lepiej podkreśla smak dania. Nic tylko się zajadać ;)
Podsumowanie
Zalety:
- przepyszne jedzenie!
- rewelacyjne menu z wersją angielską i propozycjami win do poszczególnych dań
- bardzo miła i pomocna obsługa
- ładny wystrój lokalu
- przystępne ceny
- krótki czas oczekiwania
Wady:
- za mała porcja dania "Krewetki Bangkok"!!!!! ;)
- z zewnątrz nie zachęca - a kryje takie wspaniałości ;)
Nie jestem w stanie znaleźć więcej wad ;) Według mnie, ta restauracja jest na chwilę obecną najlepszym miejscem z azjatyckim jedzeniem. Na pewno tam wrócimy bo nie zmieściliśmy już ani zupy ani deseru. No i na Krewetki Bangkok. Obowiązkowo.
Za sushi nie przepadamy ale za to ramen lubimy i to bardzo :)
OdpowiedzUsuńTo tym bardziej polecam Guga Spicy ;) Jest naprawdę bardzo smaczny :)
UsuńJa również za sushi nie przepadam, kiedyś próbowałam ale nie moje klimaty. Nie które dania z tych zdjęć mogłabym spróbować i pewnie są pyszne. Niestety dzieci są jeszcze małe i jak jemy już poza domem to musimy wybierać takie restauracje gdzie jest polskie jedzenie a zwłaszcza schabowy.
OdpowiedzUsuńDobry polski schabowy zawsze warto! Wcale się dzieciom nie dziwię ;) Sama też lubię to co nasze i znane ;)
UsuńNie przepadam za sushi, ale inne potrawy z ciekawością bym je spróbowała :-)
OdpowiedzUsuńPolecam :) Zwłaszcza Bangkok Thai Food&Bar :) Mają wiele ciekawych propozycji.
UsuńSugoi Sushi zdecydowanie przypadłoby mi do gustu..i ten opalany tuńczyk mniam! :) Smakowite zdjęcia!
OdpowiedzUsuńDzięki :) Opalany tuńczyk rewelacja! ;) Polecam gorąco.
UsuńByłam ostatnio nad Motławą i nie widziałam tej restauracji :(
OdpowiedzUsuńChętnie się tam wybiorę, nigdy nie próbowałam Ramenu więc to może być ciekawe doświadczenie.
Polecam odwiedzić przy następnej wizycie :)
UsuńNie wiem, jak to działa, ale chyba jeszcze nigdy nie spotkałem się z niemiłą obsługą w azjatyckich knajpkach :D
OdpowiedzUsuńKurcze, w sumie ja chyba też nie ;)
Usuń"Recenzje pasibrzucha" trafiona nazwa :D Zestaw z kimchi spowodował, że stałam się głodna, uwielbiam, a wcale nie tak łatwo trafić na dobre kimchi :)
OdpowiedzUsuńDzięki ;) Trochę wstyd się przyznać, ale jestem pasibrzuchem więc nazwa musiała taka być :D Kimchi było smaczne, ale jak dla mnie trochę za zimne i nie byłam do końca zadowolona. Pozdrawiam serdecznie!
UsuńO rany, ale trafiłam! <3 Uwielbiam! Pamiętam, że będąc w UK zajadałam się w podobnych knajpach :) Próbowałam takich pierożków gdzieś w Polsce, ale mi nie smakowały. Uwielbiam za to pierożki z warzywami z sosem słodko-kwaśnym. Mniam! Najlepsze krewetki za to, jakie jadłam były w cieście podane w hotelu w Londynie na weselu mojego kolegi. (again) Mniam! No i teraz smaka mam, a to już po 22 ;(
OdpowiedzUsuńhaha :) Jak czytam recenzje z restauracji to zawsze jestem głodna... I jeszcze zdjęcia rozbudzają dodatkowo apetyt... A potem się dziwię czemu przychodzi mi do głowy "pasibrzuch" w nazwie :P...
Usuń