Recenzje pasibrzucha - październik 2018

Kolejny miesiąc za nami, czas na małe pasibrzuchowanie. Tym razem naprawdę małe bo skupiamy się na trzech restauracjach, które wraz z Adrianem, mieliśmy przyjemność odwiedzić w ramach jesiennej edycji Restaurant Week. Dziś odwiedzamy - Papieroovka w Gdańsku, Cozzi Ristorante w Gdyni i Pelican w Sopocie.

Czym w ogóle jest Restaurant Week? Jest to ogólnopolski festiwal kulinarny odbywający się w 13 regionach, a tym samym w ponad 30 miastach w Polsce. Kucharze przygotowują 3-daniowe menu festiwalowe (przystawka, danie główne i deser). Koszt takiego pełnego posiłku to 49 zł, niezależnie od restauracji. Rejestracji do danego lokalu można dokonać przez stronę Festiwalu. Każda restauracja proponowała dwa zestawy. Żeby spróbować wszystkiego postanowiliśmy wziąć dwa różne i w czasie posiłku wymieniać się. Ponadto w tym roku sponsorem wydarzenia była firma Martini i każdy gość otrzymywał koktajl festiwalowy - martini z tonikiem :)

Papieroovka


Nie ma co ukrywać. Pierwsza restauracja, którą odwiedziliśmy i która najbardziej nam przypadła do gustu. Nie tylko jeśli chodzi o jedzenie czy wystrój, ale o podejście do tematu, przygotowanie i obsługę. 
Na początku, w ramach prezentu od lokalu, poczęstowano nas wyśmienitym cydrem własnej produkcji. REWELACJA. Cydr jabłkowy z delikatną nutą gruszki. Smakował zupełnie jak soczek, w ogóle nie czuło się alkoholu. Z niecierpliwością wyczekiwaliśmy zamówionych dań.

Przystawki:
Zupa krem z białej kapusty z puree pietruszkowym
Bardzo delikatna zupa krem z mocno wyczuwalnym smakiem puree z białej pietruszki. Całość została posypana drobno pokrojoną czarną oliwką. Ciekawe połączenie dające interesujący efekt. Zupa została przez klientów na tyle dobrze przyjęta, że pojawiła się na stałe w menu Restauracji.

Soczyste plastry buraka z pudrem z koziego sera
Buraki bardzo lubię, natomiast jeśli chodzi o kozi ser to zdecydowanie nie jestem fanką. Mimo wszystko jest to dość popularne połączenie, jakoś nie potrafię się do niego przekonać. 

Danie główne:
Polędwiczka wieprzowa w miodzie z kurkami i babką ziemniaczaną
Nie jadłam nigdy babki ziemniaczanej. To był pierwszy raz kiedy próbowałam takiego dania i muszę przyznać, że bardzo mi smakowało. Adrian był wręcz zachwycony i twierdził, że bardzo dawno nie jadł tak dobrej babki. Ja się nie znam, ale jak on tak mówi, to naprawdę musiało być super :) 
Delikatna polędwiczka, do tego kurki. Aż szkoda, że porcja tak szybko się skończyła...

Polędwiczka z dorsza z borowikami i majonezem estragonowym
Również bardzo smaczne połączenie, aczkolwiek dorsz (może przez ten majonez) nie do końca mi podpasował. Smaczne, ale mnie nie porwało tak jak polędwiczki. Za to borowiki rewelacja! A to, co najbardziej mnie zachwyciło to dekoracja w postaci czipsów z selera. Fantastyczny pomysł! Chrupałam z radością :)

Deser:
Creme brulee z dodatkiem prażonych jabłek
Połączenie dość słodkiego kremu z lekko kwaśnymi jabłkami okazało się bardzo trafne. Do tego maliny i borówki. Całość stanowiła odpowiednie zakończenie posiłku. Nie było za słodko, ale z drugiej strony czuło się, że jest to deser.

Gruszka gotowana w cydrze z waniliowym sosem
Gruszka w cydrze - mistrzostwo. Do tego lekko kwaśna marakuja. Bardzo efektowne i smaczne połączenie. Natomiast sos waniliowy był dla mnie o wiele za słodki. Adrian też trochę kręcił nosem. Innym klientom deser musiał zasmakować, bo podobnie jak zupa, znalazł się w stałym menu. Warto sprawdzić i samemu się przekonać.

Podsumowanie:


Zalety
  • bardzo miła obsługa - przestawianie i opisywanie każdego dania
  • smaczne, ładnie podane
  • urozmaicone i ciekawe menu
  • piękne łazienki! (nie mogłam się powstrzymać!) 

Wady

  • dość długi czas oczekiwania
  • małe porcje festiwalowe
Położenie restauracji z dala od kulinarnego centrum Gdańska, zaskakuje klientów interesującymi potrawami, ciekawymi połączeniami smaków. Chętnie przyjdziemy na "normalną" wizytę i spróbujemy dań ze stałej oferty. I wypijemy domowy cydr, bo jest przepyszny :) Jesteśmy jak najbardziej pozytywnie nastawieni!








Cozzi Ristorante


Jak zobaczyłam w zestawieniu Restaurant Week lokal z włoskim jedzeniem, wiedziałam że musimy tam koniecznie iść. Uwielbiam wszystko co związane z Włochami, wszystko co włoskie, a więc też włoskie jedzenie. Nie było innego wyjścia. Zaklepałam stolik i ruszyliśmy do Gdyni. 
Restauracja znajduje się bardzo blisko przystanku kolejowego "Gdynia Wzgórze św.Maksymiliana". Przez to, że jest oddalona od centrum, nie było tam zbyt dużo ludzi i wchodziliśmy trochę niepewnie. Przyjęło się przecież, że jak nie ma ludzi to miejsce trochę traci na wiarygodności. Zdecydowanie nie w tym przypadku.

Przystawki:
Wątróbka na bagietce z musem jabłkowym
Nie lubię wątróbki... Ani trochę. W związku z tym obawiałam się tego dania, zwłaszcza, że to przystawka i będę miała już do końca zepsute zdanie. Zupełnie niepotrzebnie. Połączenie wątróbki z jabłkami okazało się bardzo trafne i interesujące. A to wszystko na ciepłej bagietce i w towarzystwie rukoli. Całość była na tyle smaczna, że zjadłam tak szybko, że nawet nie pomyślałam, że mogłoby mi nie smakować ;)

Hummus z czerwonej fasoli z piernikiem na pumperniklu
Już hummus z czerwonej fasoli jest zaskakujący. Z piernikiem i na pumperniklu tworzy bardzo interesujący zestaw. Co zaskakujące, nie przypadł mi do gustu tak bardzo jak wątróbka. Hummus był troszkę za mdły i nawet przy intensywnym smaku pumperniklu to nie było to "coś".

Danie główne:
Ravioli z wolno pieczonym mięsem z dzika
To danie wybierałam specjalnie dla Adriana. Ja za dzikiem nie przepadam, on bardzo. Cóż, też musi mieć coś dla siebie ;) Jednak muszę przyznać, że delikatne mięso nawet mnie zasmakowało. A że dodatkowo było w moich ulubionych ravioli... Już sama nie wiem czy to na pewno dla niego było to danie...

Dorsz na risotto
To miało być danie dla mnie i... było dla mnie ;) Risotto rewelacja, dorsz też przepyszny. Wszystko dobrze doprawione. Pycha! No ale dałam Adrianowi spróbować - jak się dzielić to uczciwie. Na szczęście on wolał dzika więc nie musieliśmy się ścigać ;)

Deser:
Panna cotta alla cannella
Cynamonowy deser panna cotta podany z jadalną ziemią z ciemnej czekolady i sosem malinowym. Ten deser był taki sam dla nas obojga. Całe szczęście bo na pewno byśmy sobie wyrywali ;) Bardzo, bardzo, bardzo smaczne! Zwłaszcza ta jadalna ziemia. Jedyny minus to wielkość porcji... Zdecydowanie zbyt szybko się skończyła.

Podsumowanie:
Zalety
  • przemiła obsługa
  • pyszne jedzenie, bardzo ładnie podane
  •  interesujące i rozbudowane stałe menu
  • przyjemny wystrój, wygodne kanapy
  • pyszna oliwa wraz z domowym pieczywem podana przed posiłkiem
 Wady
  • dość długi czas oczekiwania
  • małe porcje festiwalowe
Restauracja choć na uboczu jest rewelacyjna! Na pewno wrócimy bo raz, że włoskie jedzenie (i nie odpuszczę spróbowania czegoś z oferty stałej!), a dwa, że bardzo smaczne. I jeszcze jedna kwestia. Mają przepyszną cytrynówkę z chilli. I to własnej produkcji. Czegoś takiego warto spróbować. I to koniecznie!








Pelican 

 Ten lokal wybrałam ze względu na jeden z deserów. Nie ma co się oszukiwać ;) Jak zobaczyłam co serwowane jest na koniec posiłku to wszystkie wcześniejsze pozycje nie miały nic do gadania. Wiadomo było, że będę czekała z niecierpliwością na zakończenie.
Restauracja znajduje się w samym centrum turystycznego Sopotu w pobliżu Mola. Poszliśmy tam ostatniego dnia miesiąca - w Halloween. Co bardzo mi się podobało, obsługa nie wyrzuciła nikogo kto przyszedł po cukierki, przeciwnie, chętnie częstowali nimi i dzieci i dorosłych :)

Przystawki:
Jurajski łosoś z miso i orzechem laskowym
Łososia bardzo lubię, więc ciężko mnie zawieźć daniem, w którym jest głównym składnikiem. Zazwyczaj znajdę jakąś pozytywną cechę chociażby to, że jest to po prostu łosoś. I to jest istotne ;)

Zupa Pho z wołowiną, grzybami i makaronem ryżowym
Tu już niestety nie będzie tak łatwo. Zupa była mocno rozwodniona i kiepsko doprawiona. Dla nas zdecydowanie zbyt delikatna.

Danie główne:
Pierś z kurczaka kukurydzianego z grillowaną sałatą rzymską, polentą i olejem z pestki dyni
Kurczak smaczny i dobrze doprawiony. W połączeniu z sałatą i olejem przestawiał się bardzo dobrze. Natomiast polenta zdecydowanie za słona. Mam mocno wyczulony smak na sól, w przeciwieństwie do Adriana, mogłabym jej prawie w ogóle nie stosować  Ale nawet on miał kiepski wyraz twarzy. Więc to nie tylko moje marudzenie. 

Zapiekany dorsz z pieczonymi ziemniakami, kalafiorem i białą fasolą
W tym przypadku rybka była idealna. Miękka, dobrze doprawiona, rozpływająca się w ustach. Adrian trochę narzekał na warzywa, ale jak dla mnie wszystko było smaczne. Połączenie ziemniaków, kalafiora i białej fasoli stanowiło bardzo dobry zestaw.

Deser:
Kukurydziany Creme brulee z cynamonem
Ciekawy smak, skorupka idealnie podpieczona. Troszkę za suchy, jeśli miałabym się do czegoś przyczepić, ale było naprawdę bardzo w porządku.

Mleczna czekolada z polskim jabłkiem, pigwą i tymiankiem
To jest deser, na który czekaliśmy. I warto było bo był przepyszny! Delikatna, rozpływająca się, słodka czekolada w połączeniu z kwaśnym jabłkiem i pigwą. Rewelacja! Wyrywaliśmy sobie nawzajem talerz z rąk, bo przecież "twoja połowa deseru jest większa!". Aż szkoda, że to tylko festiwalowy deser...

Podsumowanie:
Zalety
  • deser! 
  • bardzo ładny wystrój
  • miła obsługa
  • krótki czas oczekiwania na posiłek 
Wady
  • część potraw kiepsko doprawiona
  • małe porcje festiwalowe
Restauracja w samym centrum Sopotu zaskakuje brakiem klientów. Na samym początku byliśmy sami w lokalu, później przyszło kilka osób. Pewnie to przez Halloween i środek tygodnia. Pójdziemy jeszcze raz w bardziej odpowiednim terminie i spróbujemy czegoś ze stałego menu, zwłaszcza interesującej oferty tapas :)





  1. Wszystkie potrawy wyglądają przepysznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygląda pysznie, zapisuję sobie te knajpy na liście do odwiedzenia w Trójmieście!

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie w mieście również organizowany jest Restaurant Week, ale nigdy na nim nie byłam. Potrawy wyglądają pysznie. Może i ja się skuszę następnym razem. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorąco zachęcam :) Za przyzwoite pieniądze można spróbować czegoś ciekawego ;)

      Usuń
  4. Parę miejsc zwiedziliście :) Wszystko wygląda pysznie i żałuję, że to tylko zdjęcia .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko bardzo pyszne ;) Teraz tylko oczy można cieszyć :D

      Usuń
  5. Bardzo smakowity post ;). A jakiekolejne testerskie plany?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że coś z kuchni włoskiej ;) Coraz bardziej mnie już nosi :D

      Usuń
  6. Nawet nie wiedzialam, ze taka impreza jest :) chuba bede musiala skorzystac kiedys, to co pokazalas wyglada bardzo smakowicie

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Podreptali ze mną

Znajdź mnie na zBLOGowani!



zBLOGowani.pl

Copyright © Podreptuję